E-book
7.35
drukowana A5
22.98
Potrzeba rozmowy

Bezpłatny fragment - Potrzeba rozmowy

Felietony dyrektorki szkoły


Objętość:
76 str.
ISBN:
978-83-8126-535-5
E-book
za 7.35
drukowana A5
za 22.98

Motto

Ludzie zapomną o tym,

co powiedziałeś,

ludzie zapomną o tym,

czego dokonałeś,

ale ludzie nigdy nie zapomną tego,

jak dzięki tobie się czuli.

Maya Angelou

Wstęp

Zbiór felietonów „Potrzeba rozmowy” postanowiłam wydać w wersji książkowej w odpowiedzi na sugestie i namowy przyjaciół, znajomych dyrektorów i nauczycieli. To także spełnienie próśb słuchaczy studiów podyplomowych organizacji i zarządzania oświatą, z którymi w ramach prowadzonych zajęć dzielę się wiedzą i doświadczeniem, niekiedy odsyłając do cyklu „Maile do młodego dyrektora” i artykułów w „Dyrektorze Szkoły”.

Niestety, dotarcie do archiwalnych numerów ogólnopolskiego elitarnego miesięcznika dla oświatowej kadry kierowniczej sprawia problemy. Stąd pomysł wydania w zwartej formie swoich tekstów w nowej wersji autorskiej, dłuższej, bez korekty redakcji czasopisma.

W zbiorze znajdują się felietony pisane w latach 2011- 2012, kiedy pełniłam funkcję dyrektora Zespołu Szkół im. Ziemi Lubelskiej w Niemcach, jednej z największych placówek edukacyjnych na Lubelszczyźnie. Adresatka elektronicznej korespondencji to postać fikcyjna, jej pierwowzorem jest Maria Cz., koleżanka ze Studiów Podyplomowych Liderów Oświaty. Imiona osób występujących w opisywanych zdarzeniach są w większości prawdziwe, niekiedy je zmieniałam, nie chcąc narazić bohaterów na dyskomfort rozpoznania i komentowania sytuacji w lokalnym środowisku.

Maile, nadal aktualne ze względu na tematykę i poruszane problemy, są jednocześnie świadectwem minionego czasu. Nie aktualizowałam cytowanych sporadycznie zapisów prawa, nie należy zatem traktować owych fragmentów jako wykładni obecnie obowiązującego prawa oświatowego. Nie zamieszczam także przypisów, adresów bibliograficznych przywoływanych lektur, zachowując w ten sposób lekki i osobisty styl felietonu. Wiem, że zainteresowani dotrą bez trudności do wspomnianego utworu, filmu czy cytowanego autora.

Mam nadzieję, że ta niewielka publikacja zainteresuje nie tylko dyrektorów i nauczycieli, ale wszystkich, dla których potrzeba rozmowy, wspólna refleksja nad toczącym się życiem jest naturalną czynnością myślącego człowieka.

Za inspiracje do pisania dziękuję szczególnie nauczycielom, uczniom i ich rodzicom z mojej byłej szkoły w Niemcach.

Życzę wszystkim Czytelnikom przyjemności czytania równej przyjemności pisania i redagowania "Potrzeby rozmowy" jaka stała się moim udziałem.

Małgorzata Nowak

Potrzeba rozmowy w szkole

Sierpień, 2011

Droga Mario, pozdrawiam serdecznie.

Dziękuję za Twój mail i ciepłe słowa na temat relacji z konferencji w Krakowie. Pamiętam rozmowę w winiarni na Kazimierzu: cieszyłaś się z wygranego konkursu, ale nie kryłaś obaw przed zadaniami, jakie na Ciebie czekają. Zaimponowałaś mi wiedzą na temat planowanych zmian w oświacie, widać, że poważnie przygotowujesz się do funkcji, którą obejmiesz od września. Trzymam za Ciebie kciuki!

Słuchając Twoich planów zmian w szkole, pomyślałam, że przypominasz mi siebie sprzed wielu lat. Miałam za sobą dziesięć lat stażu nauczycielskiego, kiedy w 1992 zostałam wicedyrektorem. Kilka lat później moja szefowa przeszła na emeryturę, a ja wygrałam konkurs na dyrektora zespołu szkół.

Był 1999 rok, powstawały gimnazja, w nauczaniu zintegrowanym pojawiły się oceny opisowe, w starszych klasach ścieżki edukacyjne i bloki przedmiotowe. Sporo wyzwań mnie czekało! Znajdujesz się w podobnej sytuacji: nowa podstawa programowa, nowelizacja ustawy o systemie oświaty, rozporządzenie o pomocy psychologiczno- pedagogicznej, sześciolatki w szkole, w perspektywie może likwidacja Karty nauczyciela?

Zaczynam dwudziesty rok dyrektorowania, więc warto podzielić się doświadczeniem z innymi. Mam nadzieję, że moje przemyślenia będą inspiracją i wsparciem dla takich jak Ty, młodych dyrektorów. Skąd pomysł?

Wiesz Mario, prawie od początku dyrektorskiej drogi towarzyszył mi „Dyrektor Szkoły”. Lekturę zaczynałam od „Listów do młodego dyrektora”, które do Przemka pisał niejaki Stanisław. Nota bene, do dziś nie wiem, kim był autor moich ulubionych tekstów? Dziękuję mu za tamte listy, wiele razy utwierdziły mnie w słuszności podejmowanych decyzji, pomogły rozstrzygnąć wątpliwości. Historia zatoczyła koło. Dziś ja jestem doświadczonym dyrektorem i piszę maile do Ciebie, z nadzieją na korespondencyjny dialog.

Zależy mi na rozmowie. Pytasz, dlaczego? Myślę, że rozmowa w szkole jest bardzo ważna, a ciągle spychamy ją na margines; ba, czasem jej zakazujemy!

Zauważyłaś, jak często wyznacznikiem wartości lekcji jest sformułowanie, że uczniowie byli grzeczni i nie rozmawiali. Rodzic wysyłając dziecko do szkoły przestrzega: tylko nie rozmawiaj, słuchaj, co pani mówi. Nauczyciel powtarza w klasie: przestańcie rozmawiać, proszę o uwagę! Lektura uwag wpisywanych do dziennika uczniom to różne wersje podobnego komunikatu: Piotrek rozmawiał na lekcji. Katarzyna Z. rozmawiała z koleżanką. Uczniowie rozmawiali na zajęciach. Można by pomyśleć, że rozmowa jest czymś nagannym, szkodliwym, że uniemożliwia proces uczenia się.

Otóż Mario, nic bardziej mylnego. Najwyższy czas, aby zmienić model szkoły, w której to nauczyciel wkłada wiedzę do głowy ucznia; model, w którym nauczyciel mówi, uczeń słucha, pedagog sprawdza. Wiedzy nie wkłada się do głowy, wiedza to struktura połączeń między neuronami. Efektywne uczenie się to proces indywidualny, zależny od motywacji, zainteresowań, doświadczeń, podejmowanych działań. Rozumienie to znajdowanie powiązań między nowymi doświadczeniami, informacjami, a zasobem wiedzy już uwewnętrznionej.

Uważam, Mario, że podstawowym celem dyrektora powinno być sprawianie, by UCZENIE SIĘ było najważniejszym procesem w szkole. Nie pisanie planu nadzoru, nie kontrola zarządcza, nawet nie ewaluacja — tylko tworzenie jak najbardziej sprzyjających warunków dla uczenia się — to zadanie dyrektora!

Od szefa w dużej mierze zależy sposób tworzenia więzi w szkole, pozytywne relacje i klimat sprzyjający uczeniu się. To Ty swoją postawą, jasno formułowanymi wymaganiami, kryteriami dobrej lekcji możesz wiele uczynić dla zmiany modelu nauczania w szkole.

Zacznij od rozmowy ze swoimi nauczycielami, od przypomnienia sytuacji, w których najwięcej się uczyli. Proces uczenia się przebiega w interakcjach z ludźmi, uczymy się rozmawiając z innymi, słuchając innych i mówiąc do nich. Efektywne uczenie wymaga obserwowania, dyskusji, współpracy. Wymaga zaufania, gotowości do wspólnego stawiania pytań i szukania odpowiedzi. Wymaga rozmowy, nie milczenia!

Droga Mario, zaczyna się nowy rok szkolny. Życzę Ci wielu twórczych rozmów, czasu na dyskusję w pokoju nauczycielskim. Życzę nam wszystkim, by dziecko słyszało rano od rodziców: Tylko pamiętaj, żebyś dzisiaj rozmawiał na lekcji. Żeby nauczyciele zachęcali uczniów: Porozmawiaj o tym, czego się nauczyłeś, z kolegą. Podyskutujcie w parach i uzgodnijcie stanowisko.

Marzy mi się szkoła, w której uczniowie rozmawiają na lekcji, w której to uczniowie pytają nauczyciela a nie tylko odwrotnie, w której wspólnie szukają odpowiedzi i rozwiązują problemy współpracując ze sobą, a nie rywalizują o stopnie.

Pytasz, jaka w tym rola dyrektora? Cóż, zacznijmy od dobrej praktyki i od siebie. Rozmawiajmy jak najczęściej ze swoimi nauczycielami, słuchajmy ich, stwarzajmy okazje do dyskusji w zespołach nauczycielskich. Co o tym myślisz?

Powodzenia, wszystkiego dobrego w nowym roku szkolnym — Twoja Magosia

Rady na początek

Wrzesień, 2011

Mario, serdecznie pozdrawiam.

Dzięki za odpowiedź. Już myślałam, że o mnie zapomniałaś, a Ty po prostu wpadłaś w wir zadań, jakie czekają dyrektora na początku roku szkolnego. Rozumiem Cię doskonale, ani mi w głowie chowanie urazy. Obiecałam, że będę Cię wspierać, dzielić się doświadczeniem, zatem do rzeczy.

Zostałaś dyrektorem w szkole, w której wiele lat byłaś nauczycielem. Pełna energii, pomysłów, namawiana przez kolegów, mająca wsparcie odchodzącego dyrektora. To świetny początek. A Ty piszesz: „…zastanawiam się, czy nie zrobiłam błędu. Wiodłam spokojne życie nauczyciela. Aktywnie uczestniczyłam w życiu szkoły realizując różne przedsięwzięcia. Teraz biurokracja, zmieniające się przepisy, uporządkowanie dokumentów i pytania pracowników, na które nie zawsze znam odpowiedź. Czasami mnie to przerasta…”

Mówiłam już, że przypominasz mi siebie sprzed wielu lat. Dyrektorowanie przejmowałam naturalnie po swojej szefowej, która przeszła na emeryturę, ale kilka lat ją jeszcze zatrudniałam na pół etatu. Miałam szczęście, bo wiele razy mogłam liczyć na jej wsparcie. Myślę, że znajomość szkoły i jej problemów raczej pomaga, z drugiej strony czasem marzyła mi się sytuacja, w której zaczynam wszystko od początku. Najbardziej bolały słowa bliskich koleżanek, że zmienił mi się punkt widzenia, że nie mam dla nich czasu, że zrobiłam się ważna. Ty też o tym piszesz. Sądzę, Mario, że warto szczerze odpowiedzieć w takiej sytuacji: tak, zmienił mi się punkt widzenia, a raczej zmieniła się perspektywa spojrzenia. Jako dyrektor musisz widzieć więcej, szerzej, musisz przewidywać, planować. Dlatego nie próbuj dogodzić wszystkim, nie staraj się zrealizować wszystkich próśb zaprzyjaźnionych osób, ale koniecznie słuchaj ludzi. Bądź pewna swojej drogi, ale nie zamykaj się na krytykę. Jeśli ktoś krytykuje, to pewno wierzy w Ciebie, liczy, że coś zmienisz. Dlatego warto słuchać.

Martwisz się nieuporządkowanymi dokumentami, stosem papierów, który rośnie na Twoim biurku, pismami, na które nie nadążasz odpowiadać. Warto sobie uświadomić, że papiery mają różny stopień ważności. Pisma z organu nadzorującego i kuratorium wcale nie muszą być bardzo ważne, choć nie radzę ich lekceważyć, niektóre są. Na pewno jednak żadne pisma/dokumenty nie powinny stać się dla Ciebie najważniejsze w hierarchii zadań dyrektorskich.

Pamiętaj, co napisałam Ci w poprzednim mailu: najważniejsze w szkole są dzieci- to dla nich tu jesteś. Uczniowie chodzą do szkoły, żeby się czegoś nauczyć, najważniejszy jest proces uczenia się i jego doskonalenie niech będzie Twoim priorytetem.

Mario, piszesz o wielu rzeczach, które chciałabyś zmienić. Nie śpiesz się, nie próbuj zrobić wszystkiego od razu. Moja koleżanka z OSKKO, Asia, obecnie szefowa ORE, radziła dyrektorom, zwłaszcza w nowej, nieznanej sobie szkole, stosować strategię przyczajonego tygrysa. Na początek warto poobserwować, popatrzeć, dużo czasu spędzać w pokoju nauczycielskim, chodzić po szkole, zaglądać do klas, pytać i słuchać odpowiedzi. Warto rozmawiać ze wszystkimi: z uczniami, rodzicami, pracownikami, z nauczycielami. Odsuń od siebie myślenie, że wszytko jest źle, że regulaminy nieaktualne, segregatory nieuporządkowane, pracownicy nieobowiązkowi. Pozwól toczyć się szkole naturalnym trybem. Daj sobie i innym czas na dostosowanie się do nowej sytuacji. Najpierw miej czas dla ludzi, potem zabierzesz się za papiery. Albo i nie zabierzesz, bo okaże się, że one wcale nie są takie ważne. Ale o tym przekonasz się za kilka lat; -)

Na koniec jeszcze kilka dobrych rad doświadczonego dyrektora:

Zachowaj umiar we wszystkim: w wymaganiach, zmianach, dystansowaniu, spoufalaniu.

Bądź naturalna, miej odwagę i umiejętność przyznania sie do błędu.

Nie zasłaniaj się przy podejmowaniu decyzji „innymi” czy „górą” (kuratorium, wójtem, ministrem, radą pedagogiczną) — pewność siebie, odwaga i odpowiedzialność to cechy prawdziwego lidera.

Przy rozterkach prawnych docieraj do źródeł, nie poprzestaj na interpretacji pani wizytator czy koleżanki z sąsiedniej szkole.

Trzymam za Ciebie kciuki i pamiętaj, że czekam na Twoje maile. A teraz zamykam komputer, bo czas na rower. Wyżywam się co wieczór fizycznie (rower, marsz z kijkami nordic-walking) i Tobie też polecam. Kondycja w tym fachu potrzebna.

Powodzenia, wszystkiego dobrego w nowym roku szkolnym, Twoja Magosia

Nagrody dyrektora

Październik 2011

Mario, serdecznie pozdrawiam i dziękuję za maila.

Za nami wrzesień, za kilka dni Dzień Nauczyciela. Powinnam napisać Dzień Edukacji Narodowej, ale jakoś tak mi zostało z dawnych lat, kiedy to akademie ku czci i wierszyki dla naszej pani, i stos bombonierek na biurku. Swoją drogą, całe szczęście, że nikt nie wręcza mi już czekolad, bo bardzo je lubię i mój rozmiar 38 miałby dużo do stracenia, a raczej do zyskania. Przepraszam za dygresję, ale tak mi się skojarzyło.

Piszesz o przygotowaniach do Dnia Nauczyciela, o nocach, podczas których analizujesz i zmieniasz w głowie listę kandydatów do nagród. Po raz pierwszy musisz podjąć decyzję, kogo wyróżnisz i ciągle nie jesteś zadowolona, bo możliwości ograniczone, a chciałabyś nagrodzić tak wiele osób.

Znam to uczucie, czasem myślałam, że najchętniej zlikwidowałabym fundusz nagród, tyle budzi emocji, nie zawsze pozytywnych. I zawsze jest ktoś niezadowolony/obrażony. Tak jak Ty, wiele nocy nie przespałam zastanawiając się, komu zabrać, komu dodać, kto musi jeszcze poczekać. Teraz, po wielu latach przyznawania nagród, dodatku motywacyjnego jest mi już łatwiej, choć skłamałabym, gdybym Ci napisała, że nie mam dylematów. Co mogę Ci doradzić?

Najważniejsze, pamiętaj, że jest to Twoja nagroda. Ty wybierasz, TY podejmujesz decyzję, Ty nagradzasz. To nie jest nagroda rady pedagogicznej, związków zawodowych, tylko nagroda dyrektora, szefa zarządzającego placówką oświatową. Żadne przepisy nie nakładają na Ciebie obowiązku konsultowania kandydatur ze związkami zawodowymi czy radą. Oczywiście, zawsze możesz, a nawet powinnaś porozmawiać ze swoim zastępcą, ale ostateczna decyzja należy do Ciebie. Wiem, to trudne, czasem chciałoby się powiedzieć, to nie ja wybrałam, to oni; ale nazwa tego finansowego wyróżnienia zobowiązuje.

Jeśli chcesz, aby Twój wybór był jak najbardziej trafny, nie ograniczaj się faktem, że ktoś dostał już nagrodę w tamtym roku, że ktoś krótko pracuje, więc może poczekać. Najgorsza rzecz, jaką można zrobić to przydzielać nagrody z kolejki, jako coś, co się należy każdemu po przepracowaniu kilku lat. Nagroda dyrektora powinna być wyrazem Twojego uznania dla pracy danego nauczyciela, docenienia osiągnięć, zaangażowania w działalność szkoły.

Masz wątpliwości, czy mówić, za co ją przyznałaś nagrodę. W naszej szkole wręczanie nagród odbywa się uroczyście, w obecności całego grona pedagogicznego i pracowników szkoły. Zapraszam wyróżnionych i zwracając się do nich bezpośrednio, mówię za co ich nagradzam, za co dziękuję, za co jestem wdzięczna.

Pamiętaj — mówię, nie czytam! Wcześniej się do tego przygotowuję, przypominam sobie nazwy projektów, konkursów, nazwiska laureatów, sprawdzam wyniki egzaminów. Staram się mówić o konkretnych osiągnięciach, a nie posługiwać się ogólnikami. W ten sposób uprzedzam pytania tych rozczarowanych lub złośliwych: a za co on/ona dostała? I motywuję na przyszłość, wskazując pożądane działania.

Na koniec dziękuję wszystkim za pracę, wyjaśniam, dlaczego nagród tak mało (bo zawsze mam poczucie, że mogłabym nagrodzić drugie tyle osób) i zapraszam na towarzyskie spotkanie.

Mario, pytasz, czy lepiej dać mniejsze nagrody większej liczbie osób, czy nagrodzić kilka, ale odczuwalnie. Cóż, to stały dylemat dyrektora szkoły, pieniędzy na nagrody u nas, czyli w oświacie pewno długo jeszcze nie będzie takich, o jakich byśmy marzyli, na jakie zasługujemy. Nasz wspólny kolega, Rycho, napisał na forum OSKKO:

Dla mnie nie jest istotna kwota, lecz sam fakt nagrodzenia. Nie daję nagród za to, że ktoś przychodzi do pracy. Zawsze jest to za konkretne dokonania. I nie ma dla mnie znaczenia, czy jest to nauczyciel stażysta czy dyplomowany. Stąd moje nagrody są skromne, jeśli chodzi o finansową stronę, ale wiem, że moi nauczyciele cenią sobie bardziej sam fakt nagrodzenia. Myślę podobnie.

Temat nagród zdominował mój świąteczny w założeniu mail, ale wiem, że ich przydzielanie jest stresującym doświadczeniem nie tylko dla młodego dyrektora. Pisanie o tak prozaicznej rzeczy jak pieniądze w kontekście wzniosłych wartości, o jakich mówi się w okolicznościowych przemówieniach ku czci pedagogów może być odebrane jako trywialne; -), zatem dla ratowania oblicza dyrektora — publicysty zakończę sentencją, która mnie nieco rozgrzeszy: Pecunia non olet, czyli pieniądze nie śmierdzą — za to o ile czynią życie nauczyciela radośniejszym (jeśli są…), czego Tobie i sobie życzę.

Wszystkiego dobrego z okazji naszego święta. Serdeczności, do zobaczenia na konferencji w Łodzi.

Magosia

P.S. Cieszę się, że udaje Ci się znaleźć czas na jazdę na rowerze lub marsz z kijkami. Tak trzymaj!

Budowanie wizerunku szkoły

Listopad 2011

Droga Mario, witam ciepło.

Za oknem listopadowy mrok. Jestem światłolubna i perspektywa jesiennej szarugi nie nastraja mnie optymistycznie, dlatego ładuję akumulatory na pochmurne dni wystawiając twarz ku słońcu przy każdej okazji. Celebruję piękne chwile, gromadzę wspomnienia takie jak to ze Świnoujścia, kiedy siedziałam na tarasie w promieniach wrześniowego słońca, pachniała kawa, szumiało morze, a mewy zaglądały do talerzyka z okruchami ciasta. Jak wiesz, spędziłam trzy tygodnie w sanatorium, (szkoła się nie zawaliła!), pogoda była super, a ja na konferencji w Łodzi szpanowałam opalenizną.

Szkoda, że nie udało nam się spotkać. Napisałaś, że brakuje Ci czasu na bieżące sprawy, na wyjazd nie masz szans. Rozumiem Cię, ja też miałam wrażenie, że ostatnio brakuje mi czasu. Najpierw działania związane z Dniem Edukacji Narodowej: nagrody, uroczystości, spotkania integracyjne, ślubowanie pierwszoklasistów. I mniej przyjemne: opracowanie projektu planu finansowego szkoły, korekta budżetu. Zaległe, a obiecane artykuły. I jeszcze konferencja w Łodzi, spotkanie dyrektorów szkół uczestniczących w Nauczycielskiej Akademii Internetowej, zjazd absolwentów Studiów Podyplomowych Liderów Oświaty. Uff, dużo tego było.

Spytasz, czy nie można inaczej? Pewno można, ale ja tak lubię żyć zamaszyście: jak odpoczywam, to odcinam się od komputera, zostawiam laptop, wyłączam komórkę. Jak pracuję — to na maxa; -)

Na szczęście potrafię zwolnić, wyjechać; potrafię ZNALEŹĆ CZAS. Listopad to dobry okres na zatrzymanie, przemyślenie i zaplanowanie kolejnych działań. Niedawno na konferencji „Innowacyjne zarządzanie w oświacie: wizerunek szkoły” miałam przyjemność prezentować swoje doświadczenia. Dowartościowałam się, w gronie prelegentów z różnych instytucji zajmujących się szkoleniami i edukacją byłam jedynym dyrektorem szkoły, praktykiem opowiadającym o działaniach naszej placówki. Usłyszałam sporo ciepłych słów. Było mi miło, choć uważam, że nie robimy niczego nadzwyczajnego.

Przygotowując wystąpienie zastanawiałam się, jak skutecznie buduje się pozytywny wizerunek szkoły? Wiesz, że podobnie jak Ty, nie lubię marketingowego języka w odniesieniu do oświaty. Klient, rynek, badanie potrzeb, target, marka — te słowa niezbyt pasują mi do szkoły. Ale to nie oznacza, że nie doceniam siły oddziaływania wizerunku placówki oświatowej. Profesor Jan Fazlagić, organizator konferencji i autor prac na temat marki i reputacji szkoły, pisze, że „wizerunek szkoły to zakres przekonań (oczekiwań, skojarzeń, przesądów) na temat szkoły wśród osób z jej otoczenia”. Mówiąc prościej, jak nas widzą, tak o nas piszą; jak nas postrzegają, tak nas oceniają; jak pracujemy- taką mamy markę.

Jaki wpływ Ty, dyrektor, masz na budowanie marki swojej szkoły? Moim zdaniem, ogromny! Na pojęcie marki składa się wiele obszarów: to tradycja szkoły, jej historia, losy absolwentów; to baza, usytuowanie, wyposażenie; to wyniki egzaminów, sukcesy w konkursach, pozytywna obecność w mediach i udział w życiu środowiska.

Ale podstawą dobrej szkoły są ludzie: kompetentni, współpracujący ze sobą, utożsamiający się z nią i jej wartościami. I tu, Droga Mario, znacząca rola dyrektora, który nie tylko sam winien być liderem, ale powinien stwarzać warunki do rozwoju nauczycieli, pracowników, a w konsekwencji uczniów i szkoły, jako organizacji uczącej się.

Warto też uświadomić sobie ciekawe zjawisko. Otóż, oczekiwania wobec szkół są zbliżone: wysokie wyniki dydaktyczne, bezpieczeństwo, rozwój zdolności. Sztuką jest takie zarządzanie, aby spełniając standardowe oczekiwania i kryteria dobrej szkoły, jednocześnie znaleźć obszar, w której znacząco się wyróżniamy, jesteśmy niepowtarzalni.

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 7.35
drukowana A5
za 22.98