E-book
8.82
Partia szachów z Bogiem

Bezpłatny fragment - Partia szachów z Bogiem


Objętość:
86 str.
ISBN:
978-83-8104-014-3

Przedmowa do sztuki „Partia szachów z Bogiem”

Sztuka, którą pragnę czytelnikowi przedstawić, nie jest sztuką jednoznaczną, bo choć według jej treści — gdzie wszystko wskazuje na to, że akcja rozgrywa się w obecnym czasie i przypisana jest do konkretnych osób i do miasta Gdańska — tak naprawdę przez problemy w niej poruszane, nie jest czasowo ograniczona — jak z tekstu wynika — do jednego roku. Akcja sztuki nie jest też usytuowaną i przypisaną do jednego konkretnego miejsca, a jej treść nie dotyczy bezpośrednio przedstawionych w niej bohaterów. Ujmując w dialogi przedstawione problemy, chciałem w dużym uproszczeniu i w dużym skrócie przedstawić historię stosunków panujących w kościele i ich wpływu na świadomość kolejnych pokoleń ludzkości. Przez odniesienie się do niektórych aspektów prawa kościelnego, oraz przez nawiązanie do prawa cywilnego — które z prawem kościelnym jest nie rozłączne — chciałem też wskazać na duży problem nadinterpretacji podstawowych przykazań boskich i prawa cywilnego. Poprzez przedstawione problemy i ogólną treść sztuki i przez przymus ograniczenia jej w ramach trwania spektaklu, lub tylko do czasu czytania tego tekstu, starałem się zmieścić w niej główne problemy ponad siedemnastu wieków trwania chrześcijaństwa — tzn. od oficjalnego uznania przez Konstantyna i przez rzymian chrześcijaństwa jako religii państwowej — aż do dnia dzisiejszego. Choć tego nie mówię wprost, to przez osoby: biskupa i księdza, przedstawiam wszystkich kolejnych biskupów i całe duchowieństwo we wszystkich kościołach chrześcijańskich i mówię też o wszystkich odłamach religiach, jakie w tym czasie powstały i trwają aż do dnia dzisiejszego. Akcję sztuki oparłem na rzeczywistych osobach księdza biskupa Tadeusza i młodego księdza Stanisława — którzy bardzo przysłużyli się gdańskiemu kościołowi — na fikcyjnej postaci gosposi, oraz na osobach Boga i dwóch Aniołów, którzy dla potrzeby sztuki przybrali postacie ludzkie. Tematy, które poruszam, nie są proste do przedstawienia, bo dotyczą zarówno wiary, prawa kościelnego, jak również prawa cywilnego. Podejmuję też próbę zrozumienia niektórych problemów z tych praw i z wiary wyrastających. Nie wchodzę w szczegóły, ale w ogólne pojęcia i staram się oddzielić dewocję od wiary i nauki. Nie zamierzam nikogo pouczać, ani — z racji odmiennych przekonań — nie chcę też nikogo przekonywać do przyjmowania za prawdziwe moich poglądów. Nie zamierzam nikogo obrazić, ani nikogo namówić do zmiany swoich przekonań. Chcę tylko zmusić widza — lub tylko czytelnika tego tekstu — do refleksji nad przedstawionymi problemami, do zajęcia konkretnego stanowiska w przedstawionych tematach.

/w czasie czytania tego tekstu, proszę sobie wyobrazić, że, gdy głos zabiera narrator — który jest tu osobą równie ważną co pozostałe postacie — w sztuce następuje zatrzymanie całej akcji — tzw. stop klatka. To samo dzieje się w momencie, gdy poszczególni bohaterzy wyrażają swoje myśli tzn. zostaje włączona stop klatka i tylko usta wyrażającego swoje myśli bohatera, nie podlegają zatrzymaniu./

Zbigniew Olobry

Akt pierwszy

Narrator — Wnętrze bogato zdobionej komnaty. Z lewej strony komnaty pod wielkim oknem przy biurku siedzi biskup. Przez okno do komnaty zagląda wysoko stojące na niebie Słońce. Zajęty ważnymi sprawami urzędowymi biskup, wypełnia jakieś druki i przegląda korespondencję. Nie odwracając oczu od czytanego właśnie arkusza trzymanego w lewej ręce, prawą ręką naciska przycisk dzwonka. Po dłuższej chwili do drzwi komnaty puka i po usłyszeniu zgody na wejście, do komnaty wchodzi młody ksiądz — posłaniec. Staje w znacznej odległości od biurka i skłoniwszy się eminencji, w milczeniu oczekuje na zezwolenie podejścia do biurka. Przez dłuższą chwilę, biskup nie reaguje i wciąż nie odrywa oczu od tekstu dokumentu. Wreszcie spogląda na posłańca i przywołuje go gestem ręki. Ksiądz posłaniec podchodzi do biurka i kłaniając się po raz drugi, odbiera dokumenty i pocztę do wysłania. Raz jeszcze się kłania i odwracając się w kierunku drzwi wychodzi. Biskup chłodnym okiem spogląda na oddalającego się posłańca. Odkłada dokumenty, porządkuje je jeszcze na biurku i przesuwa na środek biurka stojący na jego skraju krzyż. Westchnąwszy głęboko, pomału powstaje z fotela. Odwraca się w kierunku okna i podchodzi do niego. Podpierając się o parapet, przybliża się do szyby i przez chwilę spogląda poza okno w dół. Spogląda tak, jakby chciał objąć wzrokiem najbliższy i największy obszar terenu przy murze i jednocześnie zobaczyć drzwi wejściowe do rezydencji, z których za chwilę powinien był wyjść posłaniec z dokumentami. Trwa tak przez dłuższą chwilę. Wreszcie wyprostowuje się i teraz patrzy poza okno w lewą, a potem w prawą stronę. Świecące prosto w oczy kierujące się ku zachodowi Słońce oślepia go. Biskup przysłania oczy ręką i odwraca się od okna. Wolno powraca do biurka. Obchodzi biurko i zatrzymuje się przed nim. Opierając się tyłem o biurko, jedną rękę zakłada pod pachę, a drugą opierając o nią łapie się za brodę. Zamyśla się, aż wpada w zadumę. Teraz słychać ze sceny jego myśli, które po pierwszym ośmiowierszu przechodzą w monolog,…

— Kim jesteś Duchu Wielki, co mym ciałem władasz?…

Gdy raz szydzisz ze mnie i w kłopoty wkładasz,…

A gdym godny tego na piedestał wpychasz,…

A gdym bliski upadku, nad mym ciałem wzdychasz,..

Czyś Ty od Boga przysłany i na chwałę Pana?…

Czyś Ty z piekła podstępny i na chwałę szatana?…

Czy w złym słowie ciągniesz mnie na potępienie?..

Czy w dobrym uczynku na wsze uwielbienie?… —


N — Biskup pomału odchodzi od biurka i splatając palce dłoni na wysokości klatki piersiowej, zaczyna wypowiadać półgłosem swoją kwestię. Przechadzając się wolnym krokiem po komnacie i jakby rozmyślając — zadaje sobie wciąż nowe nurtujące jego umysł pytania, a my jako świadkowie jego samotnego zmagania, słyszymy jego głos, który najpierw wypowiadany szeptem teraz rośnie w brzmieniu. Biskup wychodzi na środek komnaty i zatrzymuje się. Teraz wznosi do góry błagalnie ręce i niemal wykrzykuje, ale po chwili znowu się uspokaja i niemal przechodzi do szeptu. Potem znowu daje o sobie jego niepewność i zmiana nastroju :


Biskup.- Raz jeszcze cię pytam Duchu niewidzialny:

Czyś Ty na widok żaby, czyś na obraz panny?

Czy zrzucony z nieba w dół przepoczwarzony

Podobnyś do kijanki, czy do młodej żony?…

Czy z nieba zesłany idziesz mi z pomocą

I chorego na umyśle, boską leczysz mocą?..


Czy — gdym nad wyraz dumny

I z twym diabelskim tchnieniem

Nie uczynisz mnie jeno mym marnym wspomnieniem?..

Czy w Tobie mądrości i niebiańska wiedza,

Gdy miłość nad dewocję złą wiarę wyprzedza?


Gdy w durnym rozumie kapłan Bogiem stanie

I cała wiara przez diabła jest w marnym kapłanie,…

Czy wystarczą słowa dane z wiersza w mowie

A znaczące tyle, co pohuki sowie?…


Duchu, przemów do mnie i utwierdź mnie w wierze

I niech mą wiarą nie będą jedynie pacierze.

Duchu Przeogromny, którego znam z ducha,…

Czy przez modlitwę do Boga, czynisz ze mnie zucha?…

Gdy w zwątpieniu błądzę — czyś moją podporą?

A gdy po uczynkach sądzę — czyś moją zaporą?

Duchu, jam człowiekiem marnym — choć wysoko w stanie,…

Czy po mej śmierci bliżej mi diabła, czy przy twym kapłanie?


W dobrym słowie tchnienie, a w złym słowie trwoga

Mieć mnie Duchu nie będziesz, jeśliś nie od Boga.

Jeśliś nie od Boga, to przepadnij mocy

Bo ludziom o Bogu mówię i czekam Bożej pomocy,…

Boże daj mi siłę i prawdę o Sobie,

Bym mówiąc o Tobie nie gubił się w słowie,… —


N.- Biskup klęka i żegnając się, wciąż spogląda w górę. Po chwili w górnej części sceny, w którą patrzy biskup, natęża się jasność i jasność opada na dół na podłogę komnaty. Teraz jasność pomału przenosi się w drugą część komnaty, gdzie w jasności ukazuje się postać człowieka ubranego w długą białą koszulę przewiązaną w pasie sznurem. Jasnowłosa postać w ręku trzyma kij podróżny, i na gołych stopach ma odziane skąpe sandały. Zlękniony biskup momentalnie podnosi się z klęczek i w bojaźni cofa się w głąb komnaty i w kierunku drzwi wejściowych. Człowiecza postać majestatycznie wychodzi z boku i w słupie jasności wychodzi na środek komnaty. Odwraca się w kierunku biskupa i mówi:


Duch.- Czemuś przelękniony, wszak ducha wzywałeś,

A kiedy przychodzę — przede mną nawiałeś?

Boisz się? Dlaczego? Popatrz na mnie — nie gryzę,

Jestem sam, bez broni, w pokoju przychodzę,

A kogo odwiedzam, temu nie szkodzę,…

Czyżbym nie był godny na rozmowę z tobą,

Ja w białej gładkiej koszuli, przed twą papuzią togą?..

Ty z laską biskupią, a ja z kijem podróżnym,…

Tyś wielki administrator, a jam duchem usłużnym.

Ty masz wielu sługi, a jam sam jest sługą,..

Nie bój się i przybliż, rozmowę będziemy mieć długą.

Zdążysz się do mnie wywyższyć, a ja zniżyć tobie,

Byśmy jako partnerzy równi byli w mowie.


Sam już nie wiesz, kim jestem — pomimo mnie wzywałeś

I teraz zachodzisz w głowę — czy właśnie tego chciałeś?

Jesteś przelękniony i ważysz w mym słowie,

Czy jestem z góry, czy z dołu? — A nikt ci nie podpowie.

I nie wiesz, czy dać wiarę i przede mną się otworzyć,

Czy nie dać wiary i milczeć i w milczeniu trwożyć.

Powiedz mi biskupie — administratorze,…

Jak wielka jest twa wiara — ocean, czy morze?…

A może kałuża, albo kropla wody?…

Daj mi biskupie swojej wiary dowody.

Powiedz, że w ubóstwie żyjesz i Bogu służysz wiarą,

A choć żeś człowiek grzeszny — niech grzechy twoją miarą,…

Bo, czyż człowiek się boi, co czyste ma sumienie?…

A nawet tych grzechów kilka — to ma me zrozumienie.

Bo nie boi się człowiek, który bez wiary przeżył,

Ale ten się boi, kto wierze się sprzeniewierzył.


N.- Na te słowa biskup bojaźliwie podchodzi do biurka i staje z jego boku. Zdejmuje nakrycie z głowy i kładzie je na biurku. Nad człowieczą postacią przygasa jasność, aż całkowicie postać człowiecza i światło znikają. Teraz biskup odchodzi od biurka i wolno idzie w miejsca, gdzie jeszcze przed chwilą stała postać w bieli. Obchodzi to miejsce kilka razy i dokładnie się jemu przygląda. Następnie podnosi wzrok do góry i wznosząc do góry ręce, mówi:


B.- Duchu Wielki.

Wyjaw,… Czyś zjawą na moje potępienie,

Czyś aniołem z nieba na moje ocalenie.

A żeś zjawą — to wiem,

Bo przedtem — oprócz mnie — nikogo tu nie było,…

Albom rozum postradał, albo słuch i oczy mnie mylą,…


Ale nie,.. bo w uszach mych wciąż dźwięczą czyjeś słowa

A słowa to zdania, a zdania to mowa,…

A przecież przed chwilą ja nic nie mówiłem —

To,… skąd te dźwięki słyszę

I sam już nie wiem, czy mi się zdaje —

Czy mowę słyszę, czy ciszę?…

A cisza — jak zwykle — różne stany miewa

Może stąd te moje widzenia?

Może stąd te moje słyszenia?..


N.- Nagle przy biskupie rozbłyskuje światło i znowu pojawia się postać w bieli. Przerażony biskup gwałtownie odchodzi od poświaty i zasłania się przed nią ręką.


B.- Ach, to nie majak jaki — a zjawa prawdziwa

Duchu,… Powiedz mi proszę,..

Czy z upomnieniem przychodzisz,

Czy po mą duszę przybywasz?

A jeśli po duszę przychodzisz?

Jam jeszcze nie gotowy, daj szanse odkupienia,…

Daj czas zło naprawić, dla duszy mojej zbawienia,…


N.- Biskup z powrotem podchodzi do poświaty i klęka przed postacią w bieli. Postać w białej koszuli kładzie swoje ręce na barkach biskupa.


D.- Nie lękaj się biskupie, choć wielkie twoje przewinienia

Przybyłem, bo mnie wzywałeś, a nie dla twojego stracenia

Więc mów — teraz cię słucham

I odrzuć od siebie wsze strachy.

A najlepiej — dla rozluźnienia nastroju,

Zagrajmy sobie w szachy.

Bo w szachach — jak w życiu —

Jest wiele wyborów i kombinacji wiele,…

Wszak w szachy grają wrogowie i grają też przyjaciele.

Więc powstań z kolan mój wrogu i przyjacielu zarazem

I odtąd — mów do mnie czynem i słowem,

A nie mów tylko obrazem.


Że klęczysz przede mną? — Cóż znaczy?

A nawet gdybyś bił czołem,..

Zniszczyłeś mój kościół i wiarę, które tworzyłem z mozołem.

Dałem Syna i wiernych, a tyś ich w szyderstwie zatoczył

I zamiast się cieszyć, że jestem,

Ty spuszczasz przede mną oczy?

Czemuż odwracasz głowę od ducha ci przyjaznego?

Bądź silny — jak jeszcze przed chwilą byłeś do podwładnego.

Wciąż milczysz? Boisz się? — Dlaczego?

Czy mało znaków ci dałem,

Że jesteś mi duchem bliski i bliski jesteś mi ciałem.


N.- Zaskoczony biskup powstaje z kolan. Cofa się. Jest ciągle przelękniony i nie wie co ma robić, bo przed Wielką Siłą stoi i choć był silny jeszcze przed chwilą do księdza posłańca silny, to teraz tej większej siły się boi. A postać w bieli jest nie przejednana,… Wie wszystko o biskupie administratorze i rzuca prawdziwym słowem w biskupa, przed którym biskup się bronić nie może. Biskup się cofa i opiera się o blat biurka.


B.- Duchu Wielki. Nie zwódź — proszę Cię w pokorze

Wyjaw — czyś Ty Bogiem w osobie, czy może,…

Tylko pod niego się podszywasz

I zwodniczą mową zagubione dusze zdobywasz?…


Masz rację — zbłądziłem — tym większe me zbłądzenie

Żem innych pouczał, a sam zdałem się na pokuszenie.

A jeśliś od Boga i taka Twoja wola, to mnie osądź srodze,

Ja będę Ci posłuszny i na każdą karę się godzę,…


D.- O mój ty biedaku, cóż mi po twej karze,

Przyszedłem z tobą zagrać w szachy — chodź, coś ci pokażę.


N.- Postać w bieli wyprowadza biskupa na proscenium gdzie ustawiony jest stolik szachowy. W tym momencie z góry — na ¾ odległości — między początkiem, a końcem /głębokości/ sceny, zjeżdża w dół prostokątna tiulowa zasłona, na którą z rzutnika — dla oczów widzów szachowego zmagania — szachownica zostaje natychmiast wyświetlona — z ustawionymi pionkami — do gry gotowa.


D.- Oto szachownica. Zagramy dwa razy,…

B.- Mecz i rewanż? — jak mówią,… ale, bez urazy,..

Duchu Wielki — mój duch z Twojego Ducha

I znasz myśli moje,..

D.- Uspokój się biskupie —

Ja od dawna po drugiej stronie stoję.

Odkąd mnie zdradziłeś nie czuję już tej więzi,

Jesteśmy teraz — jak dwa różne ptaki na jednej gałęzi.

Ty sobie i ja sobie — nie zależni od siebie

Jak nie zależny od anioła diabeł w piekle

I jak nie zależny od diabła anioł w niebie.

Przyrzekam ci na boga — gra będzie uczciwa,

B.- A jeżeli przegram?

D.- Tylko w tobie wina.

B.- A jeżeli wygram?

D.- No, cóż,… Mój Boże,…

Nie każdy w szachy grać dobrze może.

Wtedy w niebie się zaszyję.

Tam gdzieś się schowam

I będę ciężko trenował,

A nawet będę się uczyć grać w szachy od nowa,…

B.- Będziesz ciężko trenował?

Będziesz się uczuł grać w szachy od nowa?

Nie szkoda Ci czasu?

Przecież jesteś Bogiem, który wszystkie granice przekracza

I ograć każdego możesz bez trudu,

Bo myśli znasz każdego gracza.

D.- O nie,… Mój biskupie.

Sztuką jest przyjąć warunki człowieka zwykłego

W którym nie ma nic nadprzyrodzonego

Gdzie trening czyni mistrza i umysł ciężko pracuje,

Wtedy — gdy wygrasz uczciwie — takie zwycięstwo smakuje.


N.- Biskup się zastanawia,… i po chwili pyta:


B.- A grać będziemy o coś, czy tylko sportowo zagramy?

D.- Lubisz szalę ruszać i kłaść na nią kilogramy?

B.- Nie, nie,… Ja tylko o zasady pytam,

Bo w naszym ludzkim stadzie,

Gdy gra się o coś — zwykle na szalę coś się kładzie,…


N.- Zaskoczony pytaniem Bóg zaczął się zastanawiać i począł z ukosa spoglądać na biskupa. Jak mógł nie zauważyć, że obok siebie od wieków hoduje takiego „strupa”. Myśli teraz Bóg i zadaje sobie w myślach pytanie:


B.- Człowiek to, czy diabeł w biskupim przebranie?

Jeśli uznam zasady jego, muszę przystać na nie,…

Hmm,.. Nawet warto dla samej gry spróbować,…

— A jak zacznie kombinować?…

A jeszcze był przed chwilą — niczym spłoszona wiewiórka,

A teraz ogon jak paw stawia i obrasta w piórka.

On się zasad w grze z Bogiem domaga

Niczym w ludzkim stadzie…

Więc dobrze,… Na jego zasady przystanę — ale,..

Biskup na szali,… niech swój kościół kładzie.

A co ja dam mu w zamian?.. Wolność i odkupienie?

Może,… dołożę jeszcze — nad światem patrzenie,..

Niech rozdziela,… niech scala,… niech ma władzę cara.

A jeśli nadejdzie trwoga, niech ma nawet władzę Boga.

Niech mnie zastępuje i w boskiej władzy kosztuje,… —


N.- Postać w bieli odwraca się do biskupa i mówi:


D.- OK. Biskupie. Przyjmuję twoje warunki, ale,…

Ty kładziesz swój biskupi kościół na szalę,

A ja na drugą szalę wsadzę,…

Całą moją boską władzę.

Jeżeli wygrasz — przyjmujemy honorową zasadę,

Że przez rok cały przejmiesz za mnie moją posadę,…

A ja w tym czasie, może — wreszcie na urlop udam się?…

Jak nie mieć obowiązków raz spróbować wypada,…

A ty w czasie mojego urlopu,

Będziesz doglądać swoje ludzkie stada.


N.- Zaskoczony propozycją Boga — Biskup z wrażenia aż usta otwiera i znowu zadaje pytanie:


B.- Duchu,.. Biskupa boską władzą kusisz?

D.- Nie kuszę, lecz warunki gry takie

Ale — najpierw wygrać musisz,…

B.- A jeżeli przegram, to co się stanie?

D.- Nic się nie stanie.

Twój kościół powróci w moje posiadanie.

A ja w nim z powrotem przywrócę moją władzę

I moim człowiekiem obsadzę.

B.- Na Boga!… Co mówisz Duchu?…

Jak mam rozumieć Twój wniosek końcowy,…

Czyż byś nie był z mojej pracy zadowolony?

D.- Grajmy już lepiej w szachy,

Bo pomyślisz, żem celowo ciebie zdenerwował

Byś z nerwów przeze mnie

W myśleniu i w dobrych ruchach zdefraudował.


N.- Myśli teraz biskup, o jaką stawkę grać będzie, bo jeśli przegra — to, straci na urzędzie,… A jeśli wygra — to, na rok bogiem się stanie i całe ludzkie stado weźmie w posiadanie. Ale to ryzykowna sprawa,… Bo,… czy z Bogiem zamieniać się wypada? A jeżeli Bóg wystawia go tylko na jaką próbę — to, czy grając o stawkę tak dużą, nie zagra na swoją zgubę?


B.- Duchu. Grasz mocno. Nie o takiej stawce myślałem,…

D.- A,… czy zechcesz zrównoważyć swój kościół,

Swoim duchem i ciałem?

One dla mnie teraz mają takie samo znaczenie

Co obraz twojego kościoła przez mojej wiary wypaczenie.

Dając ci mojego ducha, z twego ciała dom mum uczynił

— Czyż bym aż tak bardzo się wtedy pomylił?…

Ty raz śpiewasz solo, a raz śpiewasz w chórze,

Choć przez twój głos cierpią inne zabłąkane dusze.

Przez wiedzę jesteś sprytny w czytaniu mojego prawa

I do siebie ciągniesz — co lepsza ustawa,…

W szachach jest inaczej. Tu obowiązują zasady sztywne

I na zmianę tych zasad mogą liczyć jedynie postacie naiwne.

Np. dotknięta figura oznacza, że ruch należy już nią wykonać,

I już nie ma co patrzeć na inne i z innymi figurami próbować.

Ręka od pionka odjęta, sprawa już przyklapnięta.

Tu też jest sprawiedliwie, bo czas dany obu graczom pospołu,

I każdy gracz musi w tym samym czasie

Dokonać właściwych wyborów.

Musi dać z siebie wszystko i nie patrzeć na przeciwnika

— bo właśnie z tej zasady — wszelka czysta gra wynika.

A grając,…

Gracz ma trzy możliwości zakończenia swojego zmagania,…

Może przegrać, może wygrać,

Może też doprowadzić do gry zremisowania.

B.- Wybacz Duchu, że przerwę — lecz mówisz w próżnicę,…

Znam zasady gry w szachy i ich tajemnice.

Toć stawka wysoka, czas grę zacząć i pionki losować,

Bo — kto pierwszy ruch wykona,

Pionek biały ma zadecydować.

Weź zatem dwa różne pionki w garście

I patrz byś je dobrze przede mną schował

A ja zdam się na los ślepy i jako pierwszy będę losował.


N.- Zaskoczony Bóg patrzy na biskupa — przeciwnika,… Jak on szybko postawę i nastrój swój zmienił — z pokornego grzesznika na pewnego siebie wojownika. Czy on tak dobrze w szachy gra, że ma aż taką pewność? Bo jeśli wygra, to Bóg może stracić na zawsze — swojego kościoła od siebie zależność,… Patrzy też Biskup na Boga i na obie Jego pięści i się zastanawia w której, Bóg białego pionka umieścił.

B.- Wybacz mą śmiałość Duchu Wielki,

Ale tego wymaga losowanie

Bo, którą rękę wybiorę —

Muszę wskazać i położyć mą dłoń na niej.

D.- Obawiasz się, że dotykając mojej dłoni,

Przez dotyk ją splugawisz?…

Bądź spokojny biskupie —

Nie takie dłonie moich dłoni już dotykały.


N.- Uspokoił się biskup i raz jeszcze spojrzał na boże pięści i na lewej garści Boga swoją prawą dłoń umieścił.


B.- Boże. Wybrałem lewą Twoją rękę, więc rozewrzyj palce

I pokaż kolor trzymanego w niej pionka

I daj początek szachowej walce.


D.- Walce powiadasz biskupie?… Ja to tylko grą nazywam

Wszak grając w szachy — ja nie walczę, ale wypoczywam.


N.- I rozewrzył Bóg palce i odsłonił pionka czarnego. Spogląda teraz podejrzliwie biskup na garść drugą Boga, czy czasem w tej drugiej garści Bóg, drugiego czarnego pionka nie chowa. Bo jeśli? To jak miałby wybrać białego pionka spośród dwóch czarnych pionków — tego chyba nikt by nie uczynił — choćby nie wiem jak bardzo by się wysilił. Patrząc na podejrzliwego biskupa Bóg natychmiast się domyślił za czym myśl biskupia goni i rozewrzył palce pięści drugiej i białego pionka odsłonił. Ujrzawszy pionka białego, biskup w myślach Boga natychmiast przeprosił i wskazując ręką na stolik i na szachownicę, uprzejmie do gry w szachy postać w bieli poprosił. Stając naprzeciwko siebie Bóg i biskup podali sobie dłonie i życząc sobie wygranych nawzajem, każdy z nich usiadł po przeciwnej szachownicy stronie. Popatrzyli jeszcze na pionki i poprawili konie, poruszali jeszcze palcami i rozgrzali dłonie. Biskup przycisnął przycisk zegara i boży czas uruchomił, ale Bóg — zanim ruch pierwszy wykonał, nad ruchem swoim mocno się zastanowił:

— Widać, że biskup wie, o co w grze w szachy chodzi

Jak mam więc partię zacząć,

Bym sobie — już na początku gry — nie zaszkodził?

Jakim debiutem zaskoczyć tego lwa szachowego,..

Chyba,… że skorzystam z debiutu zamkniętego.

Gambit Hetmański powszechny w użyciu,

Daje pewne szanse na w centrum pól zdobyciu,..-

I postać w bieli zagrała pionkiem na — d4 -.


B.- — d4 — gambit hetmański — centralny atak żołnierza,…

— d5 — odpowiem — bo to właściwe,

Gdy kto w pierwszym ruchu, tak śmiało uderza.

D.- A ja w drugim ruchu zagram,… skoczkiem na f3

— Sf3 — doskonałe wsparcie

Na takie aktywne pionem otwarcie.

Poza tym wysłałem na przyczółek wojownika mojego

I nie chcę pozostawić go tam — bez wsparcia — samego.

B.- A ja,… choć wygląda to na grę lustrzaną,…

Ja zagram podobnie,.. ale nie tak samo.

Zagram skoczkiem na f6 Sf6 —

D.- Rzeczywiście. Niby inaczej, a lustrzane posunięcie,…

Widzę w grze twojej biskupie do dobrej gry zacięcie.

Ciekawe jak teraz zagrasz?

Z mojej strony pionek na c4.  c4 — mała podpucha,…

B.- Pionkiem na e6 zagram

— e6 — czyli — zagram według mojego planu,

I wybacz mi Boże, że Twoich sugestii nie usłucham,..

Bo jeżeli bym usłucham, to gra stała by się sztampowa,

Jak z nauki gry w szachy — podręcznikowa.

A w tej grze nie chodzi, by z podręcznika korzystać,

Ale grać samodzielnie i rozumem błyskać.

D.- Zrozumiałem twoją skromność i uniżenie — ale,…

Nie proś mnie o wybaczenie

Za w myśleniu samodzielność.

Przecież od dawna masz ode mnie swoją

I kościoła twojego niezależność.

Masz rację,.. nie może to być gra podręcznikowa,…

W dodatku — gdzieś na boku — małym druczkiem tłumaczona.

A właśnie,… biskupie wytłumacz mi proszę,…

O co w tych małych druczkach się rozchodzi,…

Bo coraz więcej dusz ze skargami

Na małe druczki w umowach do mnie przychodzi,…

Mówią, że za pieniądze jedni

Małym druczkiem umowy mataczą,

A drudzy za jeszcze większe pieniądze,

Te małe druczki i umowy tłumaczą.

Żalą się, że wszelkie gmatwane prawa

Stanowią cwani prawnicy,

A koszty tego gmatwania i jego rozwikłania

Ponoszą oni — czyli zwykli podatnicy.

Jak mogą żyć jedni z kosztów mataczenia,…

I brać pieniądze drudzy za mataczeń tłumaczenia?…

Nie potom dał wam prawa,

A potem dla ułatwienia wam życia

Dwa razy me prawa żem upraszczał,

By teraz jakiś marny prawnik

Decyzje do zmieniania prawa zawłaszczał,…

Co powiesz na skok skoczka na c3

— Sc3 — w ataku mam teraz dwa konie

Jak widzisz — niby król otwarty po lewej stronie,

Ale bezpieczny jest w osłonie.

B.- Grasz Duchu do przodu i bardzo odważnie,

A ja zagram pionkiem na c6

— c6 — skromniej — acz, według mnie rozważnie.

Jeżeli zaś chodzi o Twoje — o małych druczków pytanie,

To trudno mi jednoznacznie odpowiedzieć na nie,…

Ale powiem krótko. Widzisz Duchu Drogi,…

Administracja w państwie tak bardzo się rozrosła,

Że łatwiej teraz o uczonego w piśmie i w mowie,

Niźli o prawdziwe rzemiosła.

A im człowiek w społeczeństwie bardziej wyuczony,

Tym — do zbierania owoców z pracy rękami swoimi

Bardziej zleniwiony.

D.- Rozumiem. Inaczej mówisz sprawa do przemyślenia,…

Zagram pionkiem na e3 — e3 — dla gońca uwolnienia.

B— Sd7 —

D.- Gd3 —

B.- Zmuszony do Twojego pionka na c4 bicia dxc4 —

Uczynię to i natychmiast zamówię coś do picia.

Kawę, czy herbatę? Może zimny napój,

Albo inny trunek wyskokowy?

Wszak jesteś — choć w sposób dla mnie dość niezwykły

Moim gościem zaproszonym.

D.- Gońcem biję na c4 Gxc4 —


N.- Biskup powstał z krzesła. Skinął głową i Boga przeprosił. Podszedł do biurka, przycisk dzwonka nacisnął i dzwonieniem służbę do komnaty poprosił. Spojrzał jeszcze w okno, gdzie za nim Słońce z wysoka zachodzi,… Wtem drzwi się rozwarły i do komnaty gosposia wchodzi. Skromnie dygnęła, przy drzwiach przystaje i czeka na dalsze polecenie, a biskup na Boga patrzy i też czeka na boże zamówienie.

Zaskoczona jest gosposia obecnością gościa w bieli przewiązanego w pasie sznurem, przecież do furtki nikt nie dzwonił i nikt furtki nie otwierał,… Czyżby ponad murem przeszedł niezauważony i w komnacie biskupa się zjawił? Bo jeśli nie przez mur,… to,… jak on to sprawił, że się tu stawił?


B.- Duchu Wielki, zamów sobie coś do picia —

Wszak jesteś gościem moim,

A gosposia niech się uwija

I niech bezczynnie przy drzwiach nie stoi.

Kawę, czy herbatę?

Może lody, lub inny chłodny napój mocniejszy?…

Wszak myślenie umysł rozgrzewa,

A zda się do gry w szachy umysł chłodniejszy.

Moja kuchnia dla tak czcigodnego gościa

Pełnym otworem stoi,

Więc niech Czcigodny Duch zamawia czego dusza pragnie,

A że zbraknie czegoś — niech Duch się o to nie boi.

A może coś zjemy?..

Kurczak, wołowina, może ryba w galarecie?…

D.- Nie, nie,… Dziękuję,… pić mi się nie chce,

Nie jestem też głodny — zresztą,… jestem na diecie.


N.-Zdziwiona gosposia mową biskupa, że do człowieka w bieli zwraca się jak do ducha. Zdziwiony też Bóg na biskupa do kuchni proszenie:

— taki asortyment u w ubóstwie żyjącego?…

To — musi tu być coś nadprzyrodzonego,….


N.- Patrzy znów z ukosa Bóg na biskupa i w głowę zachodzi:

— Jeżeli biskup żyje w ubóstwie,

To jak żyją inni, którym się dobrze powodzi? —


N.- A biskup w tym czasie mówi do gosposi:


B.- Gosposiu. W prawdzie zacny gość nasz o nic nie prosił,

Ale — dla mnie:

Kawę, ciastko kremowe i lampkę wina — poproszę,…

G.- Tak jest biskupie,… Już idę i za chwilę przynoszę,..


N. — Gosposia zamówienie przyjęła. Z gracją dygnęła i za sobą drzwi do komnaty od zewnątrz zamknęła. Biskup postał jeszcze chwilę przy biurku i na drzwi popatrzył,… potem spojrzał w stronę szachowego przeciwnika i powrócił do stolika. Usiadł wygodnie na przeciwko Boga. Z uwagą popatrzył po szachownicy, raz jeszcze w krześle się poprawił i gońca na e7 postawił. Ge7 — Rozmyśla teraz Bóg o taktyce biskupa i chce rozwikłać jego gry zasadę. Widzi, że biskup gra spokojnie, więc spokojnie też Bóg zagrał i ustawił krótką roszadę  0—0 —


B.- Ummm,… roszada?…

To zmiana w tym momencie taktyki przeciwnika

Dobra zasada,…

Przeto króla trzeba brać w obronę

I przenieść tron z królem — ze środka szachownicy

Na którąś z brzegu stronę.

Duchu, Twoja prawa strona — na szachownicy

Jest moją lewą stroną i oto,…

Krótką roszadę też mam już ustawioną 0—0 —

D.- Przez przesunięcie pionka na e4

— e4 — dwa centralne pola moje,…

B.- A ja,… skoczkiem z d7 na b6 — Sb6 — przeskoczę

I gońca z c4 pogonię.

D.- A ja mój biskupie,… gońca z c4

— choć nie jest to ucieczka — na b3 — Gb3 — postawię,…

A,… wracając do tematu — o którym wcześniej mówiliśmy,…

Wciąż biskupie nie rozumiem waszego prawa.

Powiedz mi jeszcze biskupie o waszym prawie,…

Bo, jeżeli wszędzie tak się dzieje

Jak w tych druczkach małych,

To Świat, o który dbam stale — przy takim waszym prawie,

Nigdy nie będzie doskonały.

Ciągle utrudniacie sobie życie

I dbacie — by wszyscy mieli co lepszą pracę,

A ja za wasze złe prawa

I za nieustannie podejmowane złe decyzje

Cierpieniem moich wiernych płacę.

Po co wam biskupie tyle biurokracji?…

No,.. zastanów się i powiedz —

Czy w tym pytaniu nie mam racji?…

Popatrz jaką mam nad światem władzę,

A nikt mi nie pomaga — sam sobie radzę,…

A tych kilkunastu anieli, którzy przychodzą do ludzi

Wykonują tylko moje polecenia

I żaden z nich w decyzjach swoich się nie trudzi.

B.- — c5 — zagram.

Boże, może na pionka się skusisz?

Bo, coś zagrać teraz musisz.

A po co taka biurokracja — nam?

Prawdę mówiąc — nie na wszystkim się znam.

Zaś,… Jeśli o strukturę i o władzę kościoła chodzi

To powiem szczerze,

Ja tylko wykonuję polecenia, a władzę stanowią papieże.

D.- e5- odpowiem, niech decyzja w tobie spoczywa,…

A ten stosunek do podwładnych i ten brzuch obszerny,…

To,…. chyba, nie od nadmiaru piwa?…


N.- Biskup poprawia się w krześle i brzuch wciągać próbuje, nie wie co Bogu powiedzieć, a przecież Bóg go strofuje. Wprawdzie biskup zjeść lubi, lecz nie próbuje słodu, ale jak wytłumaczyć brzuch wielki — przecież nie spuchł od głodu. Biskup spuścił wzrok na szachownicę i że pytania nie słyszał, przed Bogiem udaje,,,.


B.- Skoczka z f na d5 przesunę

 Sf-d5 — i dwa moje skoczki wesprę nawzajem.


N.- A Bóg wciąż na biskupa patrzy i myśli:

— czyżbym za cicho zadał pytanie?

A może dotknięty nim biskup,

Nie znajduje odpowiedzi na nie,..


N.- I w końcu Bóg postanowił, że na razie da biskupowi spokój, bo jeszcze Biskup grę zostawić gotów. A gra toczy się nadzwyczaj ciekawie,…


D.- Skoczka na e4 Se4 — postawię.

B.- Dobre posunięcie,

Ale ja mam lepsze,… pionkiem na c4 c4 — wtargnięcie

I zaatakuję gońca Twojego Boże.

D.- Straszyć gońca sobie możesz,

Bo w twoich myślach kombinacji nie mało,…

A ja wycofam gońca na c2 — G c2 — i zobacz —

Nic się nie stało.

B.- Boże, czyżbyś w myślach moich czytał?

Wszak przyrzekałeś, że zniżysz się do człowieka zwykłego —

Czy przyrzeczenie swoje złamałeś?

D.- Skąd u ciebie biskupie takie na mnie oskarżenia?

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.