E-book
7.35
drukowana A5
37.35
drukowana A5
Kolorowa
62.12
Morze Ciemności

Bezpłatny fragment - Morze Ciemności

Cała magia kryje się w mroku …


Objętość:
178 str.
ISBN:
978-83-8126-426-6
E-book
za 7.35
drukowana A5
za 37.35
drukowana A5
Kolorowa
za 62.12

Morowa miłość

Nadjechał już czołg

i stanął też najeźdźca

ja stoję jeszcze żywa

szukając w pustce szczęścia


Moje wojska i wrogie

są dla mnie całkiem obce

ja jestem zbyt wolna

by objąć ich sterowce


Spluwy ja nie wymierzę

bo za słabe mam dłonie

zwycięzcą jest osoba co ma skrzydła

a nie w krwi tonie


Nie wrzucisz do okopów

serca co we mnie bije

nie zmusisz mnie do śmierci

puki jeszcze żyję


Pancerna też nie będę

bo izoluję metal

ma droga jest już inna

nie prosta lecz nie kręta


Karabin mi zardzewiał

uśpione też mam kule

lepiej rządzić na tronie

niż być w ściekach królem.

Dusząca miłość

Jak mam kochać?

skoro umarła mi dusza

jak mam oddychać?

skoro uschły mi płuca


Nie dym z papierosów

nie czysta trucizna

lecz przeszłości czas

to jest ta blizna


Nie noże raniły!

Nie wiatry niszczyły!

lecz człowiek człowiekowi

stał się niemiły


Utopił mnie w ogniu

zakopał pod ziemią

bym była wiecznie martwą

oni nigdy się nie zmienią


Zabrano mi prawo

do czerpania powietrza

chciano skończyć ze mną teraz…

bym nie była wieczna


Wiedział, że będę walczyć

z ogniem i z zaparciem w sercu

wiedział, że wyfrunę z piekła

i przylecę jeszcze tu…


Miecze mam jeszcze w rękawie

na skrzydłach twarde pociski

Powiem tylko te słowa :

,,Twój koniec jest już bliski”

Mroczne otchłanie

Dryfuję po środku łagodnych chmur

choć jestem na górze

w dół ciągnie mnie sznur


Umrzeć potrafię

i narodzić się na nowo

Czy wracać mam na dno?

By znów zabić się owo?


Nareszcie oddycham!

Nareszcie słyszę bicie serca!

Boję się upadku

lecz lecę do słońca


Nie boję się burzy

i wiatry mi też nie straszne

Jak umrę to umrę

może kiedyś się otrząsnę


Chłód mi już nie znany

zapomnę i o kroplach deszczu

nie wrócę do mrocznych otchłani

nie wrócę do kaźni aresztu


Zbyt szybko unoszę się w gwiazdy

by dosięgnął mnie żarzący ogień

pożegnałam się na dnie z diabłem

by wreszcie móc spotkać się z Bogiem


Tam księga odpowiedzi już na mnie czeka

drogowskaz co mnie poprowadzi

on wskaże mi drogę

bym z życiem mogła sobie poradzić.

Czekając na iskrę miłości

Nastała noc

zgasły promienie już słońca

chłodny już wieje wiatr

a ja dalej jestem gorąca


W żyłach pulsuje krew

a serce walczy z uciskiem

opuściłeś znowu ty mnie

choć ciało twe było mi bliskie


Księżyc na niebie

uwodzicielsko śpiewa

latają liście z piaskiem

szukając cię tam

gdzie cię nie ma


Gęsta czerwień

wydaje się samotna

ja stoję płonąc

czekam na deszcz

bym wreszcie zgasła i zmokła


Lecz świst świerszczy

mówi, że nie warto gasić samej siebie

bo wtem zboczę z drogi

co kręto prowadzi do ciebie


Liście szumiące śpiewają

mi do ucha

kołysanka ta mnie uśpi

lecz tylko do jutra


Później się zbudzę

i znów będę czekać na noc

gdyż tylko wtedy nie mogę cierpieć

patrząc na mój los.

Zgubiona dusza

I błądzę ja dalej

po czarnych przestworzach

nie znam ja diabła

i nie znam ja Boga


Zrodzona w otchłani

czarnej i pustej

Nie wiem kiedy ja umrę

nie wiem kiedy usnę


Czy ktoś zaświeci moją krwistą iskrę?

Na mogile mojej

brudnej czy też czystej?


Duszę mam zszarpaną

przez wiatry wiejące

skórę poparzoną

przez słońce gorące


Czas mnie nie dogoni

grawitacja nie dosięgnie

powstanę kiedy znajdę

w tej otchłani siebie.

Miłosny amok

Spójrz na tą sierotę

taka samotna, oblana łzami

myślisz, że jest niczym

gdy ona jest daleko przed nami


Ciało jej prawie martwe

oczy wpatrzone w gwiazdy

nie wiadomo czy cierpi z bólu

czy zwyczajnie marzy


Lecz gdzieś byś spojrzał

na upadłą istotę

wykorzystasz wykorzystaną?

raniąc ją z powrotem


Nie zranisz jej serca

bo krwią już dawno jest zalane

nie zniszczysz ją w środku

gdyż zmysły dawno jej postradane


Jedyne co możesz

to wykop jej grób

aby w cichym miejscu

mógł spocząć jej trup.

List do nieba

Zrodziłam się na Ziemi

okryłam ludzką duszą

anioły mnie pilnują

a diabły w cieniach mnie kuszą


Nie umrę jeszcze teraz

serce ja mam za młode

ucieknę gdzieś w otchłanie

i powiem ci to co mogę


Ślepa istota na świecie

ujrzała barwne światło

gdy czuła powiew mroku

widziała po prostu jasno


Myślała, że świat to niebo

biegała beztrosko po chmurach

idąc w złą stronę na lewo

wylądowała w sznurach


Śmiała się łzy puszczając

płakała w przypływie szczęścia

jest młoda dalej się bawiąc

lecz jest już z nią udręka


Świat nagle zbladł jej u boku

już nie ma szczęścia ze słońca

pływała kiedyś po chmurach

teraz jest w ogniu płonąca


I serce jej żarzy boleśnie

a oczy spoglądają w gwiazdy

chciała być dalej szczęśliwa

nie znając dnia i jego nazwy


Zabrakło jej czegoś w życiu

schowała więc uśmiech z twarzy

zamiast żyć tym co się dzieje

zaczęła zwyczajnie marzyć


Stąpała po brudnym piasku

pływała w błotnistej mazi

spotkawszy tego co miał być

zaraz musiał ją zranić


Topiła wiec smutki w sercu

cieszyła się głupią chwilą

była chłodna całkiem jak lód

a zaraz stawała się miłą


Jej twarz jest jak papirus

zaszyfrowane kartki

gdy padła na polu bitwy

zaraz stawała do walki


I wszyscy patrzyli z nieba

spoglądał i kozioł rogaty

niebo lało się deszczem

a krater stawał otwarty


Wtem zjawił się szatan z ofertą

spojrzał wirując jej w oczy

pytając ją uwodząco

kazał zagrać z nim w karty


Wyciągnęła wiec miecz zakażony

skuliła uszy pokornie

zabiła go kiedy czekał

powoli i bardzo spokojnie


Grzebali ją w ziemi na żywca

topili w dymie duszącym

mrozili jej serce w lodowcu

i spalili w ogniu gorącym


Dostała więc skrzydła od trupa

co wiedział, że się jej przydadzą

leć mała więc do nieba

niech odpowiedź oni ci dadzą


Wznosiła się ponad ocean

wiatr kierował ją wśród gwiazdy

powtórzę raz jeszcze chciała

być szczęśliwa jak ty


Dolecieć jej nie pozwolisz

upaść także nie zdołasz

gdy ciągle ją na dół spychasz

z powrotem zaraz ją wołasz


Jak trójkąt całkiem Bermudzki

zginęła na środku pustyni

spotkała się znowu z diabłami

i aniołami swoimi


Jeden mi szepnął do ucha

no ten z ognistych zakątków

co zrobisz, to zrobisz źle

nie słuchaj nigdy rozsądku


Podszedł i biały, skrzydlaty

ustąpił mi tajemnicy

człowiek dobrocią dokona

dokładnie to na co liczy


Umarło zło no i dobro

ma dusza już ogłupiała

gdy jestem miękka jak wata

zaraz twardnieję jak skała


Nie oni mi mogą pomóc

kieruję więc całość do ciebie

to co zostało w piekle

nie dojdzie nigdy do ciebie


Pomóż, no ulecz mą duszę umarłą

zrób by ponownie ożyła

nie była okryta skazą


Nie widzisz jeszcze ty tego?

Serce jej bije od groma

cała jest nie rozpoznana

i w sercu swym zagubiona


Wylecz i strach co ją dręczy

dokonaj niemożliwego

nakieruj ją na drogowskaz

by trafiła prosto do niego.

Kolebka śmierci

I po co mieszasz mi w głowie?

Skoro nie znasz mego świata

ranisz moje skrzydła

bym nie mogła latać


Ja wiem, że nic nie jest wykluczone

lecz czas pokaże co mi przeznaczone


Nie gaś ogniska które się nie zapaliło

wiem jak wygląda twoje

nie chcę by i moje się tliło


Zapewne wiatry odbiorą mi co najcenniejsze

lecz daj mi poddać się losu

ja nie chcę nic więcej.

Walka ciemności

Była tak drobna

lecz nie bała się wiatru

wznosząc się do góry

wiedziała, że spadnie na dno


Umiała milczeć

kiedy krzyczało jej serce

Umiała się też cieszyć

i nie chcąc za to nic więcej


Ciemnymi nocami

wpatrywała się w księżyc

walczyła z huraganami

byle tylko przeżyć


Miała oczy czarne

choć widać było w niej jasność

często była ślepa

choć coś leżało na wprost


Ogniste jej włosy

były znakiem pokuty

Wiedziała, że świat jest fałszywy

i od dawna zatruty


I czuła się obca

żyjąc na tej ziemi

ktoś kto gadał dużo

był naprawdę niemy


Ktoś kto kochał bardzo

był zawsze oszustem

zniknie ona z Ziemi

gdy na wieki uśnie.

Wrogie strony-Krwawe rany

Nie mów mi ty co ja czuję

nie pisz jaka jest historia

jesteś mym przyjacielem

więc nie szukaj we mnie wroga


Czy spojrzysz w moje oczy

by dostrzec to co czuję?

Poczekaj …i tak nic nie zobaczysz

bo to nie moje oczy

lecz me serce szyfruje


Zagadka nie jest w tobie

lecz sedno siedzi we mnie

ja umrę już niedługo

nic nie zostanie ze mnie


Choć widzisz, żem prawie jest martwa

nie dobij mi gwoździa do trumny

mówiąc, że znasz się na tym

nic nie wiesz bo tyś jest zbyt dumny


Me serce więc kłóci się z tobą

me oczy i łzy tylko patrzą

ja wiem, że mi pomożesz

lecz nie chcę ja liczyć na to


Ty nie kuś mych oceanów

nie drażnij wulkanu w mym sercu

zrobię ja wiele dla niego

po prostu chcę by był tu


Że życie ma własne plany

nie moja to jest już wina

niech los się na mnie nie mści

całe zło tym samym przeklinam


Kij ma dwa końce

ty zawsze o tym pamiętaj

miłość to rzecz cudowna

lecz całkiem jak śmierci pętla


Słuch o nim podobno już cichy

zgasiły też usta tłumy

nie szukam zwyczajnej przygody

nie szukam ja gwoździa do trumny


Lecz z drugiej strony patrz

to ja jestem sednem problemów

nie zgaszę tak szybko tłumów

i ich głosowych wylewów


Poczekam jeżeli mi warto

poczekam bo coś mi tak karze

Zrozum mnie chociaż trochę

a ja, że myliłeś mnie ci pokażę


Strach ciągle mnie może nawiedza

lecz też ja mam ducha walki

będę oporna i trwała

przyjmując styl życia anarchii


Ucieknę ja kiedyś do szczęścia

jak lepiej zdołam go poznam

I kończąc w końcu z bólem

prawdziwego szczęścia ja doznam.

Pozorny kochanek

Ilekroć razy ja nie próbuję

zawsze w tym samym dołku ląduję

zawsze tą samą ziemią przysypana

opuszczona, samotna przez nikogo nie kochana


Umieram ja i dzisiejszej nocy

zabrał mi serce i w lawie utopił

potargał mą godność której tak ufałam

myślałam, że mnie nie opuści a zostałam sama


Zraniona powtórnie

przez podobne deszcze

pragnęłam miłości

a wpadłam w śmierci kleszcze


Dlaczego śmierci?

Bo ta miłość mnie zabiła

zabrała mi wszystko

w co tak szczerze wierzyłam


Ukradła mi duszę

odebrała rozum

myślałam, że jest inny

lecz to był tylko pozór


Na własnych oczach

odkryłam wieko jego trumny

wiecie jaki był jego trup?

Tak radosny i dumy


Tak szczęśliwy i szczery

,że rozdarły mnie nerwy

Odkryłam i historię

całej czarnej bajki


Zabija miłość!

Nie alkohol i fajki.

Pustynia złamanego serca

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 7.35
drukowana A5
za 37.35
drukowana A5
Kolorowa
za 62.12